Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Małopolski

56. rocznica śmierci Patrona Muzeum AK

56. rocznica śmierci gen. Augusta Emila Fieldorfa - Patrona naszego Muzeum tradycyjnie obchodzona na Uroczystym Spotkaniu Kombatantów Armii Krajowej w Sali Obrad Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa została poprzedzona Mszą Św. za spokój duszy Ś. P. Generała "Nila" w kościele OO. Kapucynów w Krakowie przy ul. Loretańskiej, odprawioną w koncelebrze przez Przewielebnego Kapelana Żołnierzy AK Ojca Jerzego Pająka, który wygłosił homilię.

Uczestniczący w Mszy Św. przeszli następnie na krużganki Loretu pod tablicę memoratywną, gdzie dalszą część uroczystości prowadził w imieniu jej Organizatorów A. Rąpalski - dyr. Muzeum AK. Kombatanci ze Związku Żołnierzy Armii Krajowej odczytali tekst wspominający Generała i wiersz mu poświęcony, po czym nastąpiło złożenie kwiatów pod tablicą i opatrzenie wszystkich błogosławieństwem przez Ojca Kapelana. Po wyprowadzeniu pocztów sztandarowych uroczystość została zakończona.

**********

Homilia O. Jerzego Pająka, Kapelana Żołnierzy AK

56 rocznica śmierci Gen. Emila Fieldorfa "Nila"
Całościowe spojrzenie na człowieka

Bracia i Siostry! Bóg stworzył człowieka na swój obraz i na swoje podobieństwo. Stworzył go z materii i tchnął w niego rozumną i wolna duszę. Dlatego człowiek nie jest ani samą materią ani samym duchem. Człowiek więc to ciało i nieśmiertelny duch. I do takiego człowieka przyszedł Chrystus i takiego zbawił. Nie tylko jego wymiar duchowy ale i cielesny, czyli całego człowieka.

Jeżeli Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, to może się rodzić pytanie, czyżby i Bóg był cielesny? Tak. W Jezusie Chrystusie. W swoim Jednorodzonym Synu, który stając się człowiekiem, nic nie stracił ze swojej boskości. Podobieństwem Boga w nas jest Chrystus, który stał się prawzorem każdego człowieka. Co prawda czytamy u św. Pawła, który napisał: "Jezus Chrystus stał się nam podobny we wszystkim, oprócz grzechu". Ale zanim stał się człowiek, Chrystus istniał od wieków, jako wzorzec każdego z nas.

Dzisiejsze wydarzenie z paralitykiem utwierdza nas w prawdzie, że człowiek rzeczywiście jest jednością materialno-duchową. Toteż Jezus uzdrawia całego człowieka, mimo iż chory chciał jedynie uzdrowienia swego ciała. Ale Chrystus zauważa u tego chorego jeszcze inny paraliż, o wiele groźniejszy od paraliżu ciała - grzech. Jest to choroba, która niesie ze sobą niebezpieczeństwo potępienia, czyli śmierć wieczną. Jezus patrzy na człowieka integralnie, Całościowo. Widzi człowieka takiego, jaki wyszedł z rąk Boga. Dlatego uzdrawia sparaliżowanego naprzód na duszy:
"Synu odpuszczają ci się twoje grzechy". A potem na ciele: "Wstań, weź swoje łoże i idź do domu swego".

Jak łatwo zauważyć, Chrystus ukazuje tu właściwą hierarchię wartości. Na pierwszym miejscu stawia dobro duszy. Chce powiedzieć słuchaczom, że bez duszy "ciało na nic się nie przyda". Jeśli dusza będzie uczestniczyć w szczęściu wiecznym, to również i ciało będzie w nim uczestniczyć. Jeśli dusza nie będzie zbawiona, to i ciało nie będzie zbawione, bo człowiek jest całością.

Taka zaś prawda domaga się od człowieka umiejętności właściwego rozkładania akcentów na to, co najważniejsze w życiu, mianowicie, że człowiek winien więcej troszczyć się o dobra duchowe niż o dobra materialne, czyli bardziej troszczyć się o to, kim się jest, niż o to, co się posiada. Bardziej zabiegać o swoje życie duchowe, niż życie materialne. Bardziej troszczyć się o przyjaźń z Bogiem niż o zaspokojenie swoich potrzeb zmysłowych.

Ta hierarchia wartości, że duch ma być przed materią obowiązuje nas nie tylko w stosunku do nas samych, ale także do bliźniego i do Ojczyzny. W naszych dziejach narodowych, przepojonych na wskroś wiarą i katolicyzmem, sprawy ducha stawiane były przed materialnymi. Zwłaszcza takie wartości jak Ojczyzna, patriotyzm, poświęcenie się dla najwyższych wartości: Bóg, Honor, Ojczyzna, wolność.

Japoński dziennikarz, Terno Matsumoto, w swojej książce o Polsce w czasie II wojny światowej i o Powstaniu Warszawskim wyraźnie mówi o wartościach polskiego ducha, który pozwolił Polakom przetrwać w ciągu dziejów. Tak pisze: "Polacy mają poczucie dumy narodowej i to uważam za ich najbardziej wartościową cechę... Dzisiaj Polacy gonią za pieniędzmi, weszli na drogę wolnorynkową, starają się lepiej urządzić i żyć coraz lepiej. Obawiam się jednak, że ta pogoń za dobrami materialnymi może spowodować utratę tych wartości, którymi Polacy dotychczas się kierowali, dzięki którym przetrwali najtrudniejsze momenty w swych dziejach. Jeśli utraci się wartości duchowe, życie staje się puste. Jeśli Polacy w świecie znaczą tak wiele, to właśnie dzięki swojej kulturze, dumie narodowej, wartościom, którym przez całe lata byli wierni. Katolicyzm polski cenię bardzo wysoko. Dzięki tej wierze Polska pozostała Polską, a Polacy mogli wytrwać w polskości i to mimo tak ogromnych przeżyć i trudności" ("Myśli o Polsce i Polakach").

Dzisiaj wspominamy, podziwiamy i powierzamy Bogu jednego z wielkich Polaków, który był postacią tak bardzo cenioną i szanowaną że jego męczeństwo stało się symbolem losów całego pokolenia (Tak wyraził się o nim Zbigniew Brzeziński). Chodzi o gen. Augusta Emila Fieldorfa "Nila". To jedna z najwspanialszych postaci polskiej konspiracji. Bojownik o niepodległość Polski, dowódca Kedywu Armii Krajowej, Zastępca Komendanta Głównego AK gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego, Naczelny Komendant organizacji NIE. zdecydowanym przeciwnikiem reżimu komunistycznego, narzuconego Polsce przez Związek Sowiecki i całemu tworowi państwowemu, zdominowanemu przez NKWD i oficerów sowieckich pełniących obowiązki Polaków.

Gen. Fieldorf był krakowianinem. Tu, w rodzinie chrześcijańskiej i patriotycznej uczył się podstaw bycia człowiekiem, chrześcijaninem i Polakiem. Toteż od najmłodszych swoich lat nosił w sercu najwyższe wartości Bóg, Honor, Ojczyzna i żył nimi na co dzień. Brał udział w I wojnie światowej u boku Marszałka J. Piłsudskiego, potem w wojnie polsko-radzieckiej i w II wojnie światowej. Aresztowany przez NKWD w 1945 r., został zesłany do obozu pracy na Uralu. Po powrocie z zesłania, licząc na obiecaną amnestię, ujawnił się. Niestety już w 1950 został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa. Sąd PRL opierając się na sfałszowanych oskarżeniach, jako by Fieldorf miał współpracować z okupantem niemieckim, mordować partyzantów radzieckich, że chciał przemocą zmieniać ustrój Państwa Polskiego, że miał występować przeciwko bojownikom o wolność i wyzwolenie społeczne - skazał go na karę śmierci w 1952 r. Ale jak się mówi powszechnie, Fieldorf został skazany na karę śmierci, gdyż odmówił współpracy z UB. Nie pomogły żadne prośby o ułaskawienie. Wyrok został wykonany 24 lutego 1953 roku. Jego ciało zostało pochowane potajemnie w nieznanym do dziś miejscu.

Pięć lat później Generalna Prokuratura umorzyła śledztwo z powodu braku dowodów winy. W 1989 r. został zrehabilitowany, gdyż "nie popełnił zarzuconej mu zbrodni".

Bracia i Siostry! To tylko suche fakty z życia gen. Emila Fieldorfa, które rzucają jasne światło na jego intensywną działalność, tak jawną i otwartą jak i konspiracyjną. Postać ta pokazuje także, jak tragiczne były losy Polski po II wojnie światowej. Jak niewiele było wolnej Polski pod okupacją sowiecką i jaką cenę trzeba było płacić za tzw. niepoprawność polityczną.

Dziś dziękujmy Bogu za tak wybitnego człowieka, żołnierza, chrześcijanina, Polaka, a w nim za wszystkich bojowników o wolność i niepodległość Polski. Polecajmy ich miłosierdziu Bożemu i prośmy o nowe zastępy takich ludzi.