Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Małopolski

Chcieli zmieniać miasto, nie pobierać diety

27 maja krakowscy radni świętowali 20. rocznicę powstania samorządu terytorialnego. - To były czasy odgruzowywania i budowania wszystkiego od nowa - wspomina dla Dziennika Polskiego Kazimierz Barczyk, przewodniczący Rady Miasta pierwszej kadencji, obecnie Przewodniczący Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Małopolski.

**********

Wypowiedź Kazimierza Barczyka z okazji 20. rocznicy powstania samorządu terytorialnego, Kronika, 27 V 2010, godz. 21 45 >>>

Kazimierz Barczyk m.in. o roli samorządów w przeciwdziałaniu powodzi w programie Bez Krawata, TVP Kraków, 2010-05-29 >>>

**********

Chcieli zmieniać miasto, nie pobierać diety

Radni świętowali wczoraj 20. rocznicę powstania samorządu terytorialnego.

- To były czasy odgruzowywania i budowania wszystkiego od nowa - wspomina Kazimierz Barczyk, przewodniczący Rady Miasta pierwszej kadencji, obecnie Przewodniczący Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Małopolski.

Kiedy rozpoczynała się pierwsza kadencją w obrębie Plant było kilka kawiarni i restauracji. W 1994 roku ich liczba wzrosła do kilkudziesięciu. - Przeprowadziliśmy małą prywatyzację. Wszyscy mogli wziąć udział w przetargach na lokalne użytkowe - mówi Kazimierz Barczyk.

Radni mieli wtedy poczucie, że mogą zmienić miasto. Wynikało to jednak także z tego, że nie wiedzieli dokładnie, jakie Rada Miasta ma kompetencje. - Wszystkiego uczyliśmy się na bieżąco. Nigdy później nie było tyle emocji i zapalu. My nie interesowaliśmy się dietami, mieliśmy pomysly do zrealizowania - mówi Jerzy Lackowski, były kurator oświaty.

Przez kilka miesięcy nie brali w ogóle wynagrodzenia.

I choć zostało nam to potem wyrównane to nie dlatego, że się o to upominaliśmy, były ważniejsze sprawy. Zresztą wtedy diety były niskie, takie jak teraz najniższe wynagrodzenie - mówi Barbara Bubula, radna pierwszej kadencji, obecnie członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Kazimierz Barczyk wspomina niezwykłe uczucie, że teraz wszystko zależy od nich, a nie od centrali w Warszawie. - Mogliśmy wziąć sprawy w swoje ręce i umożliwić to mieszkańcom Krakowa - mówi.

Kraków przekształcił wtedy duże Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w spółkę miejską. - MPK było wtedy doprowadzone przez komunistyczne władze w stan nędzy, prawie upadłości. Skończyło się to wielkim strajkiem. Dla nas ten strajk był impulsem, że w MPK trzeba coś zmienić, aby nie dopuścić do takich sytuacji w przyszłości - mówi Barbara Bubula.

Radni pierwszej kadencji rozpoczęli sprzedaż mieszkań komunalnych z dużą bonifikatą. Zlikwidowali regulowany czynsz za lokale użytkowe: od tego czasu ustalany był w licytacjach. Podzielili także Kraków na 18 dzielnic, co przetrwało do dzisiaj. Uchwalili także statut miasta, który potem był kopiowany przez inne gminy.

Kraków jako pierwsze z dużych miast przejęło prowadzenie szkół podstawowych. - Inne miasta uczyły się na naszym przykładzie - mówi Jerzy Lackowski. Według niego efekt był taki, że Kraków miał najlepsze w Polsce szkoły, które wygrywały w rankingach. - To wszystko zmieniło się po 2002 roku. To cezura w dziejach samorządu - mówi Jerzy Lackowski. Wcześniej Rada Miasta miała większe kompetencje, wybierała prezydenta i jego zastępców. Teraz prezydenta wybierają mieszkańcy.

Rada pierwszej kadencji liczyła 75 osób. Większość z nich została wybrana z Komitetu Obywatelskiego, dwie z KPN. - Nie było nikogo z korzeniami w PZPR. To jedyna taka Rada Miasta w historii samorządu krakowskiego - mówi Jerzy Lackowski.

Wszyscy radni znali się wcześniej z działalności opozycyjnej. Do pracy w samorządzie trafili już jako ludzie z dorobkiem, byli wybitni w swoich zawodach. Radnym pierwszej kadencji był m.in. Jerzy Petrus, wicedyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu, Grzegorz Hajdarowicz biznesmen i właściciel tygodnia "Przekrój", Czesław Niemczyński, wiceprezes Wydawnictwa Jagiellonia.

(AM)
fot. Anna Kaczmarz
Dziennik Polski, 28 maja 2010

**********

Sukcesy i "obszary wstydu"

Gdybym miał wystawić samorządowi ocenę za te 20 lat, dałbym 4+ w skali do 5. Kraków zmienił się nie do poznania - mówi Gazecie Wyborczaj Kazimierz Barczyk, pierwszy przewodniczący odrodzonej w 1990 roku Rady Miasta Krakowa

Wczoraj z okazji 20-lecia odrodzenia samorządu terytorialnego w Krakowie w magistracie spotkali się samorządowcy wszystkich kadencji. W ławach prezydium rady zasiedli: obecny przewodniczący rady Józef Pilch, pierwszy przewodniczący Kazimierz Barczyk oraz Jacek Puirchla, wiceprezydent Krakowa w latach 1990-1991. Mówiono o sukcesach, ale też o "obszarach wstydu". Przypomnijmy, że pierwsza sesja odrodzonej rady odbyła się 8 czerwca 1990 roku.

Magdalena Kursa: Pamięta Pan pierwszą radę, tę sprzed 20 lat?

- To była bardzo romantyczna kadencja Wówczas w radzie miasta spotkało się wiele indywidualności, wielu liderów "Solidarności" z przeróżnych środowisk - od huty po uczelnie. Każdemu na czymś zależało, dlatego strasznie mocno się spieraliśmy. Sesje odbywały się co tydzień, siedzieliśmy często do trzeciej nad ranem. To były giełdy pomysłów.

Z czasem było coraz mniej romantyki, a coraz więcej polityki. Dobrze wykorzystaliśmy w Krakowie te 20 lat samorządności? Może można było zrobić więcej?

- Gdybym miał wystawić samorządowi ocenę, dałbym 4+ w skali do 5. Przecież Kraków zmienił się w tym czasie z miasta pokrytego przez kilkadziesiąt lat szarością, z brakiem oznak życia w wielu dziedzinach, w tętniącą życiem metropolię z nowymi mostami, wieloma instytucjami kultury, odwiedzaną przez miliony ludzi z całego świata. Przed 20 laty w obrębie Plant działało może z 10 restauracji, teraz mamy na tym obszarze ponad 500 lokali gastronomicznych. Od czasów złotego wieku nie mieliśmy w Krakowie tak dobrego okresu.

Działający w trudnych czasach autonomii galicyjskiej samorząd zrobił dla miasta chyba więcej. Poszerzenie granic Krakowa, odbudowa Sukiennic, budowa Teatru Słowackiego czy nowego gmachu uniwersytetu to tylko kilka przykładów.

- No to powiedzmy, że ostatnie dwudziestolecie to najlepszy czas w rozwoju miasta od okresu autonomii galicyjskiej. Przecież przez te dwie dekady Krakowowi przybyły nowe mosty, kampus UJ, obwodnica autostradowa, mnóstwo nowych tras komunikacyjnych, dwa nowe stadiony, wiele instytucji kultury, takich jak. np. Międzynarodowe Centrum Kultury lub wkrótce otwierane Fabryka Schindlera czy Muzeum Sztuki Współczesnej.

Wyzwania na kolejne 20 lat? Podczas swojego wystąpienia mówił Pan też o "obszarach wstydu", np. braku budynku filharmonii.

- To prawdziwy wstyd - jesteśmy jedynym miastem wojewódzkim, które nie ma budynku filharmonii z prawdziwego zdarzenia. Kraków musi mieć też z pewnością jakiś rodzaj premetra. A także dobre, tzn. trwające mniej niż godzinę, połączenie kolejowe z Katowicami. W moich wystąpieniach często używam sformułowania Krakowice - jeśli chcemy, by nasze teatry czy galerie tętniły życiem, musimy się też otworzyć na aglomerację śląską. Kraków w ogóle musi myśleć jak metropolia, stolica całego regionu, zadbać np. o miejsca styku z okolicznymi gminami.

rozmawiała Magdalena Kursa
Gazeta Wyborcza Kraków
28 maja 2010