Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Małopolski

Reformy rozpoczęły się w 1980 roku

Z Kazimierzem Barczykiem, wiceprzewodniczącym Sejmiku Województwa Małopolskiego, przewodniczącym Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Małopolski oraz Federacji Regionalnych Związków Gmin i Powiatów RP rozmawia Wojciech Stańczyk.

Jak doszło do powstania Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Małopolski?

Należałoby się cofnąć do 1991 r. Byłem wówczas przewodniczącym Rady Miasta Krakowa - pierwszym po restytucji samorządu. To był czas entuzjazmu, że oto mamy prawdziwy i niezależny samorząd gminny, że możemy decydować o najważniejszych dla naszych mieszkańców sprawach. Jak mówił Lech Wałęsa "braliśmy sprawy w swoje ręce". Odrodzenie samorządu - bo przecież miał on w Polsce olbrzymią, sięgającą XIII wieku, tradycję - temu właśnie miało służyć. Wystosowałem wówczas zaproszenie do wszystkich prezydentów, burmistrzów, wójtów, przewodniczących rad z gmin i miast historycznej Małopolski. Wymienialiśmy poglądy, doświadczenia, wyjeżdżaliśmy podpatrywać jak robią to w innych krajach, organizowaliśmy szkolenia zapraszając na nie ekspertów z różnych dziedzin, ministrów, parlamentarzystów. Wspólnie doszliśmy wtedy do przekonania, że dla tej współpracy przydałoby się stworzyć sformalizowaną strukturę. I tak właśnie powstało Stowarzyszenie Gmin Małopolski, które później zmieniło nazwę na Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Małopolski, największa organizacja regionalna samorządu terytorialnego w Polsce, skupiające na dzień dzisiejszy ponad 120 gmin i powiatów z południowo-wschodniej Polski, od Przemyśla po Bielsko-Białą i Częstochowę.

W statucie jasno określono, że stowarzyszenie powołane jest w celu wsparcia idei samorządu terytorialnego, ochrony wspólnych interesów oraz kultywowania historycznych więzi. Jakimi sukcesami SGiPM może się pochwalić?

Wypracowaliśmy dziesiątki stanowisk w sprawach najbardziej istotnych dla samorządów i lokalnych społeczności. Były to m.in. stanowiska o charakterze wskazówek dla rządu czy parlamentarzystów, aby podejmując ważne decyzje uwzględniali interesy samorządów, ale i wyrazy protestów przeciwko działaniom i zamiarom centralnej administracji państwowej. Efekty działań tego typu niejednokrotnie przynosiły powodzenie, dzięki czemu jesteśmy uważani za faktycznego reprezentanta środowisk samorządowych, z którego głosem należy się liczyć. To nam pomaga w codziennej działalności - szkoleniowej czy konferencyjnej. W tym kontekście ważne jest przypomnienie, że stowarzyszenie współuczestniczyło w przygotowaniu podstaw prawnych reformy samorządowej wprowadzającej powiaty i samorządne województwa w 1998 r. Ważnym podmiotem debaty była kierowana przeze mnie od 15 lat Federacja Regionalnych Związków Gmin i Powiatów RP, z siedzibą w Krakowie przy Małym Rynku, największa ogólnopolska organizacja samorządu terytorialnego w Polsce, zrzeszająca tysiąc gmin, powiatów i województw w dwudziestu regionalnych związkach, na czele z SGiPM.

Czyli organizacja, której powołanie było waszą i pana osobiście inicjatywą…

Zaproponowałem przewodniczącym kilku organizacji, abyśmy wypracowali pewien model współdziałania, który pozwoliłby na powołanie Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu z naszym udziałem. Inicjatywa skończyłaby się jednak fiaskiem, gdyby nie zaangażowanie przynajmniej kilku osób z innych organizacji. Dzięki temu osiągnęliśmy cel i wprowadziliśmy "naszego człowieka" do Komisji. Federacja stała się liderem w debacie nad kształtem reform, czego przykładem może być I Kongres Samorządów Terytorialnych RP, jaki zorganizowaliśmy w 1997 r. w Krakowie. Wzięło w nim udział blisko 700 osób: prezydentów, burmistrzów, wójtów, marszałków, przewodniczących rad gmin i sejmików, przedstawicieli samorządowych kolegiów odwoławczych i regionalnych izb obrachunkowych. Pod obrady Kongresu przedłożono zagadnienia decentralizacji państwa i finansów publicznych, a w zespołach problemowych wypracowano szereg szczegółowych postulatów i stanowisk. Nie pozostało to bez echa i faktycznie znaczna ich część została przyjęta do realizacji. Grudzień 1998 roku przyniósł jeszcze jedno ważne wydarzenie, a mianowicie Ogólnopolską Konwencję Przewodniczących Rad Gmin, Rad Powiatów i Sejmików Województw w Sali Obrad Sejmu RP, z udziałem ponad 1500 samorządowców. Konwencja ta została przez premiera Jerzego Buzka ogłoszona uroczystą inauguracją działalności samorządu terytorialnego w nowym kształcie. Jako główny doradca do spraw samorządu premiera Buzka i minister stanu w Kancelarii Premiera oraz Sekretarz Komitetu Społecznego Rady Ministrów koordynowałem przygotowanie czterech fundamentalnych reform społecznych. W 1998 r. wspólnie z ministrami Michałem Kuleszą i Jerzym Stępniem przygotowaliśmy II etap reformy samorządowej - ustawę powiatową i ustawę wojewódzką.

Powszechnie uważa się, że przeprowadzona przez rząd Jerzego Buzka reforma ustrojowa państwa, wraz z trójstopniowym samorządem, to najbardziej udana reforma, jaką przeprowadzono po 1989 roku. Co zdecydowało o tym sukcesie? Zwykł Pan podkreślać olbrzymią rolę założonego przez Pana, krakowskiego sędziego, Centrum Obywatelskich Inicjatyw Ustawodawczych NSZZ "Solidarność" z siedzibą w Krakowie, które wybitny historyk państwa i prawa, profesor Grodziski określił mianem największego społecznego wysiłku prawników od czasu Konstytucji 3 Maja.

Bo tak rzeczywiście było, szczególnie w pierwszym okresie funkcjonowania - do wybuchu stanu wojennego. Był to czas wzmożonej i tytanicznej pracy ponad dwustu praktyków i teoretyków prawa. Stanowili oni trzon kadr "Solidarności" w odrodzonej, III Rzeczypospolitej ich dorobek z lat 1980-1981 był w istocie programem rozwiązań społecznych, politycznych gospodarczych. Ważnym ogniwem Centrum była Społeczna Rada Legislacyjna, złożona z 42 najwybitniejszych polskich prawników, zarówno praktyków, jak i teoretyków. Na jej czele stał ś.p. prof. Stefan Grzybowski, a ja - jako prezes Centrum - byłem jej sekretarzem. Jej zadaniem miało być stałe analizowanie stanu prawa w Polsce oraz potrzeb i kierunków jego zmian. To wtedy rozpoczęły się prace nad naprawą Rzeczpospolitej. Byliśmy przekonani, że na fali zrywu solidarnościowego uda nam się zmienić kraj, w tym m.in. odrodzić samorząd terytorialny poprzez, w pierwszej kolejności, wolne wybory. Mieliśmy to bardzo przemyślane. Miała to być taka oddolna demokratyzacja. Na szefa zespołu przygotowującego projekt ustawy o samorządzie gminnym powołałem Michała Kuleszę, wówczas adiunkta na Uniwersytecie Warszawskim, ale nad tym i innymi projektami ustaw debatowaliśmy w Krakowie w historycznych salach Collegium Maius UJ. Przygotowaliśmy kilkadziesiąt gotowych, społecznych projektów ustaw. Prace i nadzieję na rychłe wprowadzenie tych zmian w życie przerwał stan wojenny. Jako ciekawostkę dodam, że sprawę odtworzenia lokalnego samorządu omawiano późnym wieczorem 12 grudnia 1981 roku podczas posiedzenia Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" w Stoczni Gdańskiej, a więc na minuty przed wprowadzeniem stanu wojennego. Referował ją Tadeusz Syryjczyk, kierujący wówczas Ośrodkiem Prac Społeczno-Zawodowych Małopolskiego Regionu "S", którego poprosiłem o przygotowanie projektu demokratycznej ordynacji wyborczej do rad narodowych. Prace te złożyły się na I etap reformy samorządowej, która "ruszyła" w 1990 roku.

W jednym z wywiadów powiedział pan: "Kiedy po spławieniu stolicy z Krakowa do Warszawy po nizinach mazowieckich hulały wiatry obcych interesów, w Małopolsce Polacy nadal integrowali się dzięki wierze, własności prywatnej i tradycji". A jaka jest obecnie, pana zdaniem, specyfika Małopolski na tle pozostałych regionów naszego kraju?

Wiatry obcych interesów oczywiście już tak nie hulają. Ale zostawmy politykę, która swoją drogą też w jakimś stopniu wyróżnia Małopolskę, co widać w każdych wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Małopolanie są z natury bardziej konserwatywni i w większym niż gdzieindziej stopniu przywiązani do tradycji, ziemi i rodziny. Spośród wszystkich regionów, tylko w naszym jest dodatni przyrost naturalny. Ale i tu zdarzają się niespodziewane wydawałoby się sytuacje. W dłuższej perspektywie życie jednak pokazuje pragmatyzm i niezależność myślenia naszych mieszkańców. Jesteśmy wprawdzie konserwatystami, ale potrafimy się wznieść ponad podziały. To duża wartość, z mniejszą intensywnością występująca na innych obszarach kraju. Małopolska, obok Śląska jest szczególnie mocno zintegrowana kulturowo, społecznie i religijnie. Podobnie jak np Bawaria.

Rozmawiał: Wojciech Stańczyk

Podczas debaty nad kształtem reform: Hanna Gronkiewicz-Waltz (wówczas prezes NBP), Kazimierz Barczyk, Jerzy Stępień i Michał Kulesza

Wraz z prof. Mirosławem Handtke, ministrem edukacji w rządzie Jerzego Buzka podczas konferencji SGiPM na temat zadań reformy edukacji

I Kongres Samorządów Terytorialnych RP. Obrady jednego z zespołów problemowych

Konferencja samorządów państw Grupy Wyszehradzkiej. Od lewej prof. Jerzy Regulski, Kazimierz Barczyk, Marian Apostoł