Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Małopolski

Konferencja - reformy ustrojowe państwa

Reforma ustrojowa - samorządy, szkolnictwo, zdrowie, bezpieczeństwo - Konferencja SGM z udziałem Wicepremiera Janusza Tomaszewskiego

Druga z kolei konferencja SGM poświęcona planowanej reformie państwa odbyła się 14 lutego 1998. Zorganizowana została wspólnie z Zarządem Regionu NSZZ Solidarność Małopolska. Podobnie jak i poprzednia zgromadziła na sali obrad krakowskiej Rady Miasta ponad 200 uczestników: wójtów, burmistrzów, prezydentów miast a także przedstawicieli Komisji Zakładowych Solidarności Małopolskiej. Organizatorzy zaprosili do Krakowa Michała Kuleszę, Pełnomocnika Rządu ds. Reform Ustrojowych Państwa, Jerzego Stępnia, Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, Annę Knysok, Pełnomocnika Rządu ds. Reformy Systemu Zabezpieczenia Społecznego, Andrzeja Karwackiego, Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej i Bogusław Strzeleckiego, Komendanta Wojewódzkiego Policji w Krakowie.

Druga część konferencji poświęcona została reformie administracji publicznej i wypełniło ją wystąpienie Janusza Tomaszewskiego, ministra spraw wewnętrznych i administracji, przewodniczącego Komitetu Społecznego Rady Ministrów, połączone z dyskusją i odpowiedziami na pytania.

Oto skróty kolejnych wystąpień:

Jerzy Stępień

Planowanej obecnie reformie administracji publicznej przyświecają dwie zasady: zasada pomocniczości i zasada solidarności.

Wychodzimy od gminy. Jest ona jakby państwem, gdyż ma swoje terytorium i ludność, a jest przy tym w pewien sposób niezależna od władz państwowych. Jej najważniejsze zadania to edukacja i pomoc społeczna, czyli spełnianie funkcji opiekuńczych wobec tych, którzy jeszcze nie są samodzielni (dzieci i młodzież) i tych, którzy już nie są samodzielni (ludzie nie mający środków do życia). Tak już w zasadzie jest, chociaż Sejm kontraktowy zablokował oddanie gminom szkolnictwa podstawowego. Dokonało się to i tak trochę później.

Następny atrybut gminy to osobowość prawna. Gmina to system kontroli urzędników, na przykład w służbie zdrowia. W ten sposób urzędników lokalnych kontrolują wybieralni radni, a nie inni urzędnicy nie posiadając mandatu społecznego.

Dlaczego trzeba zreformować państwo? Bo działa ono na podstawie archaicznego dziś podziału administracyjnego z 1975 roku. Wówczas nie chodziło o przybliżenie władzy obywatelowi, ale o osłabienie władzy ówczesnych 17 sekretarzy wojewódzkich PZPR. Zrobiono więc 49 nowych województw z 49 sekretarzami. Rozwiązano komitety powiatowe, a powiaty zastąpione zostały przez tzw. administracje specjalne, podległe Warszawie. Teraz chcemy odtworzyć strukturę powiatową, ale urzędników powiatowych kontrolować będą radni, a nie inni urzędnicy. To samo będzie w nowych, dużych województwach.

Badania wykazują, ze 82% obywateli chce decentralizacji finansów publicznych. Nie da się tego zrobić bez utworzenia odrębnych budżetów powiatowych i wojewódzkich. Te zaś muszą być uchwalane przez ciała wybieralne.

Nowych województw nie może być kilkadziesiąt, bo wtedy reforma traci sens. Najlepiej, aby było ich ok. 10. Taką liczbę przewidują projekty opracowane jeszcze w 1992 roku. Wtedy też zakładało się oderwanie władzy wykonawczej wojewody od władzy uchwałodawczej. To rozwiązanie znalazło się też w rządowym projekcie ustawy złożonym w parlamencie. Jeśli zostanie on uchwalony i podpisany przez Prezydenta w kwietniu-maju, będzie można odbyć wybory do organów samorządowych wszystkich 3 szczebli we wrześniu. Budżety nowych szczebli samorządowych można uchwalić do końca roku, według projektów Regionalnych Izb Obrachunkowych. Od 1 stycznia 1999 roku zacząłby pracę odnowiony samorząd, a rząd mógłby się skupić wtedy na sprawach zasadniczych.

Należy też przewidzieć czas na usuwanie usterek reformy, co dokonałoby się w pierwszym roku funkcjonowania nowych samorządów. Tak więc od 1 stycznia roku 2000 mielibyśmy już w pełni sprawny 3-szczeblowy system samorządowy. Nie jest to bez znaczenia, gdyż w roku 2001 czekają nas kolejne wybory parlamentarne i jest szansa, aby wyborcy odczuli już pozytywne skutki wdrażanych teraz reform. Dlatego ich przeciwnicy starają się opóźnić je choćby o pół roku. Nie powinniśmy do tego dopuścić, dając rządowi wsparcie oddolne, którego bardzo teraz potrzebuje.

Andrzej Rachwalski

Od 1990 roku w polskim systemie edukacyjnym zaszły duże zmiany. Szkolnictwo podstawowe oddano gminom, a potem dużym miastom także szkolnictwo ponadpodstawowe. Reformy trzeba jednak prowadzić dalej, by skomunalizować całe szkolnictwo, jednak bez popełniania błędów z przeszłości. Istniejący system edukacji wykazuje bowiem brak zdolności adaptacyjnych do warunków życia, wciąż pojawiają się problemy wychowawcze, sprawność edukacyjna społeczeństwa jest mata, dostęp do szkolnictwa ograniczony, a cały system nie nadążą za zmianami ustrojowymi.

Nowy ustrój edukacyjny przewiduje 3 stopnie oświaty: 6-letnią szkołę podstawową (z dwoma 3-letnimi cyklami nauczania), 3-letnie gimnazjum i 3-letnie liceum.

Reformę będziemy realizować w okresie demograficznego niżu. W 2006 roku spodziewany jest 18% spadek liczby młodzieży podlegającej obowiązkowi szkolnemu.

Wdrażanie reformy przewiduje się już od 1999 roku. Pierwszoplanowa jest sprawa oceny wyników uzyskiwanych przez uczniów po ukończeniu kolejnych cyklów nauczania, tj. po klasie trzeciej, szóstej, po gimnazjum i liceum. Procedury oceniania zostaną "wyjęte" ze szkół. Będą osobne komisje egzaminacyjne przygotowujące egzaminatorów. Robi się już badania pilotażowe w 140 szkołach. Nowa matura, prowadzona w ten właśnie sposób, obejmie wszystkie szkoły już w przyszłym roku.

W 1999-2000 roku nie będzie zmiany w zarządzaniu szkołami. Nadal więc szkoły podstawowe pozostaną w gminach, a ponadpodstawowe pod kuratorium. Dopiero po 2000 roku szkolnictwo ponadgimnazjalne przejdzie pod gminy.

Trzeba pamiętać również, że reforma kosztuje. Wdrożenie 3-stop-niowej struktury nauczania wymaga wzrostu nakładów na edukację o 30% w stosunku do 1998 roku. Znacząca część tych nakładów do zmiana uposażenia nauczycieli. Jest szansa, że koszty reformy pokryją częściowo fundusze pomocowe z Zachodu.

Uzupełnienia wymaga też sieć szkół. Mamy teraz 18 tys. szkół podstawowych, w tym aż 25% z niepełnym zakresem nauczania. Musimy to zmienić, aby zrealizować postulat pełnej dostępności szkolnictwa.

Bogusław Strzelecki

Polska policja jest nadmiernie scentralizowana pod względem zarządzania, kadr i gospodarowania. Mówiłem to dawniej, ale tak dawniej jak i teraz brak zdecydowanego impulsu do niezbędnej decentralizacji. Można dokonać tego przy okazji uchwalania ustaw o reformie administracji publicznej, ale trzeba też uważać, aby nie nastąpił przechył w drugą stronę. Jest w tym względzie kilka uwarunkowań, które wymienię.

1. Żadna jednostka policji nie może ograniczać się wyłącznie do spraw lokalnych, czyli do terenu swojego działania, bo przestępcy nie respektują żadnych granic i podziałów administracyjnych. Należy więc zachować jakiś wpływ przełożonego z komórki nadrzędnej.

2. Policja zdecentralizowana musi pozostać apolityczna. Potrzebny będzie więc mechanizm uzgadniania kandydata na lokalnego komendanta między samorządami i władzą centralną. Najlepsze są wzory angielskie.

3. Policja podlega ocenie zewnętrznej, dokonywanej przez opinię publiczną (media), prokuraturę, adwokatów. Powinno być zatem uprawnienie do zgłaszania zastrzeżeń do miejscowego komendanta.

4. Pojawił się projekt, aby w postępowanie przygotowawcze prowadzone przez policję miały wgląd władze wojewódzkie. To niedobry pomysł, bo lepiej tego nie robić we wczesnych fazach śledztwa.

5. Potrzeba policji silnego komendanta głównego, ale musi być on dobrze wkomponowany w cały układ władz centralnych.

6. Finansowanie policji powinno być zadaniem budżetu państwa, bo policja nie może być biedna w tych regionach, gdzie jest bieda. W Anglii rozwiązuje się ten problem przez dotacje celowe państwa. Może należałoby zastosować ten mechanizm i u nas.

Decentralizacja policji jest konieczna i spóźniona już o kilka lat. Wobec tego ustawy wprowadzające reformę administracji publicznej muszą być na tyle elastyczne, aby przyszła nowelizacja ustawy o policji zagwarantowała jej praktyczne działanie.

Anna Knysok

Kondycja finansowa systemu ochrony zdrowotnej w Polsce jest zdecydowanie zła. Spada dostępność do usług medycznych i ich jakość oraz poczucie bezpieczeństwa zdrowotnego obywateli. W rządzie panuje natomiast przekonanie, że nic nie da samo zwiększenie środków na ochronę zdrowia. Potrzeba generalnej reformy, bo rozwija się szara strefa - wykorzystywanie publicznych placówek do powiększania prywatnych dochodów tam zatrudnionych. Trzeba przebudować system finansowania usług zdrowotnych.

Od lutego 1997 roku jest już ustawa o ubezpieczeniach zdrowotnych. Nastąpiło więc rozdzielenie usługodawcy od ubezpieczyciela. Teraz przygotowywana jest nowelizacja ustawy wprowadzająca samorządową organizację zarządzania składkami. To pozwoli przerwać spiralę nie spełnionych obietnic.

Znane są już ogólne zasady powszechnych ubezpieczeń zdrowotnych. Będą one finansowane przez państwo i obywateli. Będzie równe dla wszystkich prawo dostępu do świadczeń i usług, powszechna i obowiązkowa składka, ubezpieczenie bez dodatkowych składek członków rodziny nie posiadających dochodów. Państwo wyznaczać będzie kierunki rozwoju i priorytety w dziedzinie służby zdrowia, kształcić kadry medyczne, wyznaczać standardy usług i prowadzić inwestycje o znaczeniu krajowym.

Nowy system finansowania służby zdrowia pozwoli przełożyć wzrost zarobków na wzrost nakładów na ochronę zdrowia, czego nie ma teraz. Zakłada się przy tym, że nie będzie wzrostu obciążeń nałożonych na podatników z tego tytułu. Przyniesie to w rezultacie odciążenie budżetu państwa, odejście od systemu uznaniowego przy wyznaczaniu nakładów na ochronę zdrowia, wzrost efektywności, wystandaryzowanie kosztów oraz uprawnienia osobiste pacjenta.

Obecnie pierwszym i najtrudniejszym zadaniem jest wyznaczenie wysokości pierwszej składki.

Michał Kulesza

Planowana reforma państwa ma znaczenie promocyjne. Dotychczasowy system można by nazwac "wrogim państwem opiekuńczym". Mimo więc, że mamy opiekę, wcale tego państwa nie kochamy. Są też sprawy zupełnie archaiczne, jak to, że polski system oświaty jest prawie bezpośrednim spadkiem po systemie carskim, nie mówiąc już o systemie bezpieczeństwa zbiorowego.

Możliwe są dwa kryteria podziału administracyjnego kraju: historyczne i racjonalistyczne. Po wojnie czynnik racjonalistyczny przejawiał się we wprowadzeniu nowych gmin i województw. Powiat był natomiast rozwiązaniem ukształtowanym historycznie. Dziś trzeba do niego wrócić, jako elementu wyrównywania szans między gminami i regionami. Chodzi o szerszy dostęp do usług publicznych, takich jak usługi zdrowotne, oświata, bezpieczeństwo zbiorowe, drogi. To podstawowy poziom reformy.

Inny poziom to nowe województwa. To nie przypadek, ze pada liczba 12. Jeśli nowe województwo nie będzie duże to stracimy możliwość prawdziwej reformy. Można podać jasne kryteria wydzielenia nowych województw.

1. Kulturowo-historyczne. Każdy region ma swoją przeszłość, nawet na ziemiach odzyskanych, uznawanych za ziemie bez historii.
2. Ekologiczno-geograficzne.
3. Funkcjonalne: ludność, gospodarka, szkoły wyższe, komunikacja społeczna, kadry.
4. Zakres zgody społecznej na danym obszarze.
5. Bezpieczeństwo i interes państwowy.

Według tych kryteriów powstawały mapy nowego podziału administracyjnego Polski, a ich nałożenie na siebie dało w rezultacie liczbę ok. 10 województw. Rząd zaproponował 12.

Szczebel powiatowy samorządu będzie zmieniony o tyle, że przejmie obecne administracje specjalne, a w dużych miastach to, co dała im ustawa miejska. Obecne województwo traci więc rację bytu. Nowe województwo przejmie natomiast zadania nowe od administracji centralnej. To polityka regionalna, rynek pracy i tzw. zarządzanie rozwojem. Oprócz tego w nowych województwach będzie też administracja rządowa.

Z powodu reformy pojawiają się zarzuty o niebezpieczeństwie naruszenia unitarności państwa. Nie należy się tego obawiać, bo reforma ma zbudować silne mechanizmy władzy, zwiększyć bezpieczeństwo obywateli, zdecentralizować finanse publiczne i zdynamizować rozwój gospodarczy kraju.

Kazimierz Barczyk

Reforma łamie konstrukcję państwa scentralizowanego dla dobra obywateli, podobnie jak czyni to gospodarka rynkowa. Koncepcja reformy to efekt długich przemyśleń i analiz. Pracowały dwa zespoły i osiągnęły ten sam wynik określający liczbę nowych województw na 12. Mniejsze województwa nie podołałyby wymaganiom przy opracowywaniu wniosków do Unii Europejskiej, która 30% swoich funduszy kieruje właśnie do regionów.

Trzeba podkreślić, że reforma ogranicza uprawnienia rządu i on się z tym godzi. Przejawia się to w proponowanym podziale pieniędzy publicznych. Obecnie samorządy dzielą 15% tych pieniędzy. Po reformie otrzymają 50%. To wynik przekonania, że z Warszawy nie da się kierować krajem.

Sprzeciw wobec reformy oznacza przekreślenie zapowiedzi AWS, która uznała, że po 4 latach deklaracji bez żadnych następstw, czas już zacząć reformę robić. Utrudnia ją SLD proponując teraz 17-22 województwa, kiedy Leszek Miller mówił jeszcze 3 lata temu o 12. W parze z tym poszło weto prezydenckie, które uszczupliło budżet państwa o 400 min zł. Reforma ma natomiast kosztować 150 min, które zwróci się za 5 lat. Zlikwiduje się bowiem administrację wojewódzką, a administracja powiatowa nie powstanie od nowa, bo to przecież dzisiejsze rejony administracji wojewódzkiej.

Janusz Tomaszewski

Muszę powiedzieć, że w tej sali rodziła się koncepcja samorządności. Pamiętam, że byli i tacy, którzy mówili samorządowi "nie", że podkopie on państwo. To samo mówi się teraz o powiatach. Ale jest przecież administracja rejonowa, są administracje specjalne. Na to wszystko idą pieniądze. W nowym układzie gmina i powiat mają obsłużyć obywatela. To podstawa polityki regionalnej państwa.

Najlepszą liczbą nowych województw jest liczba 12. Tak wyliczyli specjaliści, bo chodzi o naprawdę nowy podział. Nie grozi nam przez to rozkład państwa, a zyskamy to, że pieniądze publiczne nie będą zmarnotrawione.

W 1992 roku stałem na czele strajku w Łodzi, który dotyczył właśnie polityki regionalnej państwa, bo nie było szans na rozwój lokalny. Powstał wtedy projekt polityki regionalnej wychodzącej poza Łódź. Nie udało się tego wprowadzić, bo nie dogadali się sąsiedni wojewodowie.

Obecna reforma wymaga m.in. przeprowadzenia zmian w ok. 150 ustawach. To duża praca. Mamy już zarys zmian polityki oświatowej i służby zdrowia. Szkoda teraz czasu na bezustanne negocjowanie. Wybory do wszystkich struktur samorządowych powinny się dobyć 27 września. Trzeba więc przygotować ordynacje wyborcze. Trzeba zdecentralizować finanse publiczne. Dlatego rządowi potrzebne jest oddolne wsparcie, tym bardziej, że nie dają go politycznie nastawione media. Nie daje go telewizja publiczna i to trzeba będzie przełamywać.

wypowiedzi nie były autoryzowane