Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Małopolski

Fascynacja Janem Pawłem II zobowiązuje - z Leszkiem Sosnowskim, prezesem wydawnictwa Biały Kruk rozmawia Joanna Szczerbińska

Czy albumy poświęcone Ojcu Świętemu, zainteresowanie się Jego osobą i działalnością były przypadkiem, wynikały z popularności Jego postaci? A może był jakiś inny, głębszy motyw zajęcia się tematyką papieską?

Leszek Sosnowski: Nie, to nie był przypadek i nie towarzyszyła temu jakaś kalkulacja. To było wewnętrzne przekonanie do osoby Karola Wojtyły, do stylu Jego działania, do Jego myśli i twórczości. Tematyką religijną zajmuję się od ponad 30 lat. Moje zainteresowanie i fascynacja Janem Pawłem II sięgają głębiej niż początek Pontyfikatu, sięgają czasów, gdy był moim metropolitą w Krakowie, czasów, kiedy o prywatnym wydawnictwie mogłem co najwyżej pomarzyć. Przy okazji kanonizacji o. Maksymiliana Kolbego w roku 1982 zawiozłem Mu do Rzymu (wyjechałem za specjalnym poręczeniem kard. Franciszka Macharskiego do komendanta wojewódzkiego milicji!), album fotograficzny z wklejonymi fotografiami, dokumentującymi i obrazującymi zorganizowany przeze mnie podczas stanu wojennego w Kinoteatrze "Związkowiec" tygodniowy przegląd filmów religijnych "Filmowe Spotkania z Bogiem", pierwszy tego typy w krajach tzw. demoludów. Po zamachu na Jana Pawła II w wielkim foyer krakowskiego Kinoteatru "Związkowiec", którego byłem wtedy dyrektorem, zorganizowałem wystawę fotograficzną zdjęć Arturo Mariego pt. "Ugodzony - ocalony". To była moja pierwsza współpraca z Arturo.
W Białym Kruku niejednokrotnie wydawałem i wydaję albumy kierując się li tylko potrzebą dokumentacji tego niezwykłego Pontyfikatu, wiedząc dobrze, że nie zawsze będzie temu towarzyszyć wielkie zainteresowanie i że nieraz wydrukujemy bardzo mały nakład, bo wielkie zainteresowanie towarzyszy niestety wszelkiego rodzaju "cudom", "kwiatkom, "gestom", a nie poważniejszym dziełom.

Jakie miejsce zajmuje Ojciec Święty Jan Paweł II w całym dorobku wydawnictwa Biały Kruk Ile albumów i książek zostało Mu poświęconych?

L.S.: Około 60 naszych książek dotyczy Jego osoby i Jego nauczania. Przede wszystkim dlatego, że stale nas inspirował, wspierał duchowo, a jak przychodziła ciężka chwila dodawał otuchy. Żadna książka, którą Mu wręczyliśmy lub wysłaliśmy do Watykanu - a było ich kilkadziesiąt, i nie tylko Jemu poświęcone - nie pozostawała bez odpowiedzi, bez podziękowania, bez przesłania błogosławieństwa. Starałem się być przynajmniej dwa razy w roku w Watykanie, aby przywieźć nasze nowe albumy, otrzymać błogosławieństwo na dalszą drogę. I ja, i moja rodzina, a myślę, że także całe wydawnictwo odczuwaliśmy na co dzień to Jego błogosławieństwo. Trzeba powiedzieć, że odczuwamy je nadal, choć Ojca Świętego nie ma już wśród nas. Ale czy naprawdę Go nie ma? Nie ma Go wszak tylko pośród żyjących...

Podobno, już po śmierci Jana Pawła II, otrzymał Pan piękny list, napisany po Wielkanocy 2005. Czy mógłby Pan zdradzić, co w nim było napisane? L.S.: Ojciec Święty napisał list do Adama Bujaka i do mnie, kiedy już był bardzo cierpiący, na trzy dni przed śmiercią. Dotarł on do nas już po 2 kwietnia wywołując łzy wzruszenia, tak jakby to były pozdrowienia przesłane już z domu Ojca. List ten natychmiast stał się dla nas relikwią. Były w nim następujące słowa:
"Bardzo dziękuję za życzenia i dedykację na ofiarowanym mi albumie "Znak, któremu sprzeciwiać się będą". Wdzięczny jestem za towarzyszenie mi modlitwą i cierpieniem w tym czasie zmagań z chorobą.
Odwzajemniam życzenia świąteczne. Niech Zmartwychwstały Chrystus obdarzy Pana i Pana Prezesa Sosnowskiego swymi łaskami głębokiej radości i wielkiego pokoju, których źródłem jest On, Zwycięzca śmierci, piekła i szatana. Polecam opiece Matki Najświętszej i z serca błogosławię."
Ojciec Święty do ostatniej chwili pamiętał o swoich najskromniejszych współpracownikach. On, Papież Wszechczasów, umierając pisał: "Wdzięczny jestem...". Tymi słowami Jan Paweł II pozostawił nam zadanie na dziś i na jutro, zadanie na zawsze. Jakże się za te słowa odwdzięczyć? Mimo, że dźwigał na swych barkach cały Kościół, że dręczyło Go tyle problemów naszego świata, że miał dzień wypełniony pracą od świtu do późnej nocy, że wreszcie tak heroicznie zmagał się ze strasznym cierpieniem, to mimo wszystko znajdywał chwilę czasu, by przesłać kilka ciepłych, dodających ducha zdań na ulicę Szwedzką 38 w Krakowie. To zobowiązywało w czasach, gdy Ojciec Święty żył, zobowiązuje teraz i będzie zobowiązywać w przyszłości. Arturo Mari, synowsko oddany Janowi Pawłowi II fotografik i nasz przyjaciel, często powtarzał, że sił do ciężkiej pracy dodawał mu Ojciec Święty. Zwykł mawiać: jak mogę czuć się zmęczony, jak mogę narzekać patrząc na Ojca Świętego. Przecież On pracuje nieporównanie więcej." Myślę, że wiele z tego myślenia jest we mnie i niektórych moich współpracownikach, którzy nie patrzyli na zegarek, nie narzekali na brak sił, gdy trzeba było zrobić album o Janie Pawle II w rekordowym tempie, bo takie było zapotrzebowanie rynku czytelniczego. Fascynacja Janem Pawłem II zobowiązuje. Nie tylko do coraz lepszego poznawania całości Jego życia i dorobku, ale także do naśladowania Go, do rozumowania, myślenia i postępowania Jego tropem.

Nie wszyscy wiedzą, że nie jest Pan typowym prezesem, który tylko zarządza firmą, ale niekoniecznie zna się na produkcji i powstawaniu książek. Pan bowiem, w powstawaniu tych ekskluzywnych książek ma swój wielki udział, odciska na nich swe artystyczne piętno, jest ich współautorem. Na zdjęciach zna się Pan jak mało kto, będąc samemu znakomitym fotografikiem, laureatem blisko 60 międzynarodowych i krajowych nagród. Ma Pan wiedzę filmoznawczą. Podobno studiował Pan także scenografię?

L.S.: Owszem. Znajomość sztuki fotografowania, zasad kompozycji, a także warsztatu filmowego bardzo pomaga w wyborze zdjęć oraz komponowaniu albumów. Bez tego trudno byłoby mi się porozumieć z autorami zdjęć. A ponieważ mówimy tym samym językiem i naszym wspólnym celem jest wydanie pięknego albumu, współpraca jest o wiele łatwiejsza.

Przez wiele lat był Pan też dziennikarzem i fotoreporterem a więc pisanie i redagowanie tekstów jest rzemiosłem, na którym również zna się Pan świetnie. No, i wreszcie świetna grafika książki, nowoczesna, bardzo dynamiczna, różnorodna, która wyróżnia albumy Białego Kruka, jest w większości Pana dziełem.

L.S.: Często zastanawiałem się dlaczego moje życie tak się układało, że nabyłem tych wszystkich umiejętności? No, i doszedłem do wniosku, że widocznie Boża ręka tak mną kierowała, bym w przyszłości mógł te wszystkie doświadczenia i wiedzę połączyć oraz wykorzystać w moim wydawnictwie, które wkracza właśnie w 11 rok działalności.

W tym roku wydał Pan swój autorski album "Kraina Benedykta XVI", a także był Pan współautorem zdjęć do albumu "Kto wierzy, nigdy nie jest sam. Pielgrzymka Ojca Świętego do jego bawarskiej ojczyzny". Czemu dopiero przy tej tematyce sięgnął Pan do swego bogatego archiwum zdjęciowego?

L.S.: Dokumentując obecnie pontyfikat Benedykta XVI kontynuujemy papieskie tematy. Myślę, że Jan Paweł II bardzo by się z tego cieszył. Kard. Joseph Ratzinger należał wszak do jego najbliższych, najbardziej zaufanych współpracowników. W pontyfikacie nowego papieża widać kontynuację linii wielkiego Poprzednika. Przed pielgrzymką Benedykta XVI do Polski powstała potrzeba przybliżenia postaci Ojca Świętego rodem z Bawarii. Trzeba było to zrobić szybko, a ponieważ na zlecenie tego tematu komuś innemu nie było już czasu, sięgnąłem po własne, gotowe już zdjęcia. Z nich, oraz troche ze zdjęć archiwalnych Josepha Ratzingera, pozyskanych z różnych bawarskich zasobów, powstał album "Kraina Benedykta XVI". Fotografowaniem Bawarii, a szczególnie sanktuarium maryjnego w Alttötting zajmuję się od paru lat i dobrze znam ten temat, jak również język niemiecki, tamtejszą historie, kulturę i obyczaje. Myślę też, że całkiem nieźle znam już życiorys i dorobek naukowy Josepha Ratzingera - Benedykta XVI. Nawiązałem w Bawarii, szczególnie wzdłuż pielgrzymkowo-turystycznego "Szlaku Benedykta XVI", wiele kontaktów, a nawet przyjaźni. Naturalnym więc było, że podczas pielgrzymki Benedykta XVI do jego ojczyzny, to ja podążyłem jego śladem. Papieża, jak również wydarzenia z bezpośrednim jego udziałem fotografował Arturo Mari, ja utrwalałem pielgrzymów i atmosferę miejsc, w których przebywał Ojciec Święty. Tak powstał album "Kto wierzy, nigdy nie jest sam".

Oba wspomniane powyżej albumy miały też swoje niemieckie wersje i zostały wprowadzone na rynek niemieckojęzyczny. Czy oznacza to stałe nawiązanie współpracy Białego Kruka z naszym zachodnim sąsiadem?

L.S.: Tak, i wszystko wskazuje na to, że może to być współpraca bardzo owocna. Nasi niemieccy partnerzy chcieliby z nami wydawać następne albumy, tematów łączących Polaków i Niemców, nie znających się zbyt dobrze sąsiadów, nie brakuje. Nawiązaliśmy współpracę z kilkoma wielkimi niemieckimi dystrybutorami, którzy od miesięcy sprzedają "Die Heimat Benedikts XVI." (to tytuł niemiecki "Krainy Benedykta XVI"). Album ten wprowadzony został na rynek niemiecki w sierpniu, przed pielgrzymką Benedykta XVI do Bawarii. Miał wiele pochlebnych recenzji w bawarskiej prasie, prezentowany był m.in. przez publiczną telewizję Bayerischer Rundfunk. Cały nakład albumu o bawarskiej pielgrzymce, który w Niemczech nosi tytuł "Ihr seid das Salz der Erde" wziął na wyłączność jeden dystrybutor. Album cieszy się opinią najpiękniejszej książki o pielgrzymce Benedykta XVI do Bawarii i bardzo dobrze się sprzedaje. Wstęp do niego napisał abp Monachium, kard Freidrich Wetter, który na promocję obu wersji albumu, polskiej i niemieckiej, przyleciał specjalnie na kilka godzin z Monachium do Krakowa. Zarówno on, jak i inne wybitne postaci niemieckiego życia kościelnego i publicznego podkreślają wkład Białego Kruka w rozwój przyjaźni polsko-niemieckiej oraz polsko-niemieckiego zrozumienia. Z listów i podziękowań, które do nas napływają wyczytać też można podziw dla szybkości realizacji, kompetencji i wysokiej jakości albumów Białego Kruka.

Pozostaje tylko pogratulować i powiedzieć: tak trzymać! Dziękuję bardzo za rozmowę.

**********

Wspólnota Małopolska, Wydanie Okazjonalne, grudzień 2006